Bardzo ważna wygrana w Gdyni!
23 stycznia 2023Wynikiem 99:87 dla Arriva Twardych Pierników Toruń zakończył się niedzielny mecz 17. kolejki Energa Basket Ligi przeciwko Suzuki Arce Gdynia. To pierwsze zwycięstwo dla trenera Cedrica Heitza.
Wynik spotkania otworzył Joey Brunk, który po obrocie minął Adriana Boguckiego. Mistrz Świata w koszykówce 3x3 w kategorii U23 nie pozostał dłużny i już po chwili odpowiedział celnym wsadem. Co ciekawe wynik 2:2 był jedynym remisem w całym spotkaniu, w którym już po chwili - dominowac w ataku rozpoczęli koszykarze z Torunia. Po dobrych akcjach Vasy Pušicy oraz Sterlinga Gibbsa było 2:7. Dobra gra w ataku i szczelna obrona bez budowania pozycji przez graczy Suzuki Arki pozwalała na powiększanie przewagi - po punktach Vasy i pierwszych pięciu minutach było 6:14. W drugiej części otwierającej kwarty trójki zaliczyli także Wojciech Tomaszewski oraz Aaron Cel - po ich rzutach przewaga zrobiła się już dwucyfrowa, a po celnym lay-upie Kacpra Gordona na przerwę schodziliśmy przy stanie 14:28. Świetnie z ławki kolejny raz na parkiecie pojawił się Stefan Kenić. To on dał sygnał do kontynuowania ataku w drugiej kwarcie przeprowadzając dwie skuteczne akcje. Straty Suzuki Arki w ataku i celny rzut Gibbsa już po 11 minutach gry pozwoliły na osiągnięcie ponad dwudziestopunktowej przewagi. Wtedy trener gospodarzy, Krzysztof Szubarga zdecydował się na drugą przerwę na żądanie, która przyniosła rezultaty - trafiali Fenner oraz Florence co pozwoliło na odrobienie kilku punktów. W połowie drugiej kwarty i wsadzie Brunka było 25:39, a kolejne minuty tylko utwierdzały w przekonaniu, że Arriva Twarde Pierniki są bardzo zmotywowane, żeby wywieźć zwycięstwo znad morza. Szukanie się w ataku, dobre wypracowywanie obrony i świetna antycypacja w obronie pozwalały na kontrolę przewagi punktowej. Pierwszą połowę dwoma skutecznymi trójkami zakończył Vasa i gdy syrena obwieściła koniec pierwszej połowy - na tablicy było 37:56.
Druga połowa rozpoczął DJ Fenner celnym rzutem z wyskoku za dwa. Po chwili czwarty faul odgwizdany został Bartkowi Diduszko, którego zmienił Wojciech Tomaszewski. Jak się okazało była to świetna zmiana bo już po chwili Wojtek zaliczył świetne minuty na parkiecie i trafiając dwie trójki z rzędu powiększył przewagę do 23 punktów przy stanie 39:62, co spowodowało wykorzystanie pierwszej przerwy na żądanie przez trenera Szubargę. Timeout znowu pozwolił na wprowadzenie kilku usprawnień - gdynianie zaczęli lepiej bronić, zaliczyli też dobre momenty w ataku. Z daleka trafił Wołoszyn, wolne wykorzystał Florence, pod koszem dobrze zagrali Bogucki oraz Wilczek, a na koniec przechwyt zaliczył jeszcze Musić, który skończył akcję wsadem. W międzyczasie po naszej stronie punkty zdobył tylko Pušica, a przewaga stopniała do trzynastu punktów - przy stanie 51:64 o przerwę poprosił trener Heitz. W tym momencie koszykarze Arriva Twardych Pierników rozpoczęli próbę kontroli wyniku co przyniosło niezły rezultat. Kolejne kilka minut skończyło się wynikiem 9:10 i przed ostatnią przerwą było 60:74. Było wiadomo, że zawodnicy Suzuki Arki zaczną naciskać, żeby próbować odrabiać tę stratę. Pierwsze punkty udało im się jednak zdobyć dopiero po upłynięciu ponad minuty - z linii rzutów wolnych dwa razy trafił Fenner. Potem nastąpił kolejny przestój w punktowaniu, ale to znowu gospodarze zdobyli punkty - Wołoszyn trafił zza łuku i przewaga torunian pierwszy raz od dawna stopniała do jednocyfrowej - było 65:74. Inteligencja i boiskowy spryt Stefana Kenicia pozwoliły jednak na przełamanie impasu w ataku i zdobycie pierwszych punktów w czwartej kwarcie po naszej stronie z linii rzutów wolnych. Dużo chaosu w ataku nie pozwalało na zdobywanie kolejnych punktów. Blisko dwie i pół minuty bez punktów przywołowało wspomnienia z poprzednich meczów, ale tym razem dobra gra w obronie nie pozwalała na skuteczne odrabianie strat. Wreszcie, gdy na zegarze zostało 4,5 minuty do końca meczu - impas przełamał Vasa Pušica trafiając za trzy. Chwilę później trójkę dołożył Sterling Gibbs i przewaga znowu urosła do trzynastu punktów. Dłużny nie zamierzał pozostać jednak Florence i po jego skutecznych akcjach znowu było tylko +8. Szybsza końcówka w momencie, w którym obydwie drużyny przekroczyły już limit fauli to też więcej czasu na punkty. Vasa trafił oba wolne, po drugiej stronie parkietu z rogu trafił Wilczek, odpowiedział za trzy Gibbs, a po chwili faulowany przy rzucie za trzy był Florence. Wykorzystał trzy wolne i było już tylko 80:87. W tym momencie stratę przy wprowadzaniu piłki popełnił Aaron Cel, ale w ataku za linią był "Flo" i piłka wróciła do Arriva Twardych Pierników. Długa dobra akcja, która zakończyła się piłką z boku i ostatecznie wykorzystana przez Sterlinga Gibbsa rzutem za trzy - pozwoliła na domknięcie drzwi - gospodarze mieli już bardzo mało czasu, żeby odrobić dziesięc punktów straty. Nie składali jednak broni - za trzy po raz drugi trafił Wilczek, ale po drugiej stronie parkietu znowu bardzo sprytnie faul Fennera wymusił Kenić. Stefan wykorzystał dwa rzuty wolne, po których kolejną szansę na trójkę miał Wilczek, ale tym razem jej nie wykorzystał. Po faulu w obronie Cela na linii wolnych ustawił się jednak Adam Hrycaniuk. Wykorzystał jeden z nich i wynik na 48 sekund do końca brzmiał 84:92. Wtedy faulować rozpoczęli gospodarze, jednak bezbłędny z linii był Aaron Cel. Kolejna trójka Wilczka po szybkiej akcji dawała jeszcze nadzieje Suzuki Arce, ale uciekanie od gry Bartosza Diduszko skończyło się faulem niesportowym Trey'a Wade'a. Bartek wykorzystał dwa rzuty, a po wznowieniu z boku daleką trójkę na ustalenie wyniku na 87:99 trafił Sterling Gibbs.
Suzuki Arka Gdynia - Arriva Twarde Pierniki Toruń 87:99 (14:28 | 23:28 | 23:18 | 27:25)
Suzuki Arka:
James Florence 23, Bartłomiej Wołoszyn 14, DJ Fenner 13, Dominik Wilczek 12, Trey Wade 7, Adrian Bogucki 7, Novak Musić 6, Adam Hrycaniuk 3, Wiktor Sewioł 2, Aleksy Janiec, Szymon Ćwikliński, Adrian Pajkert - nie zagrali
Arriva Twarde Pierniki:
Sterling Gibbs 21, Vasa Pušica 21, Stefan Kenić 16, Aaron Cel 14, Joey Brunk 9, Wojciech Tomaszewski 9, Kacper Gordon 5, Bartosz Diduszko 4, Wit Szymański, Mateusz Kruszkowski, Jakub Jagodziński - nie zagrali.
